Serwis używa cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką cookies. x

20.03.2021

22.03.2021

"Dzisiejszych załogantów jutrzenka obudziła wyjątkowo wcześnie. Po błyskawicznym śniadaniu zaserwowanym przez Panią Krysię wywlekliśmy się na pokład, nerwowo szukając oparcia w elementach stałych statku. Mozolne oczekiwanie na riby upiękniały okoliczności przyrody, owiewając nas rześkim wiatrem i poranną bryzą, zraszając skórę na twarzy i zmierzwiając włosy. Niezdarnie wgramoliliśmy się na pontony i czym prędzej ruszyliśmy w stronę miasta.

Po krótkim spacerze w promieniach porannego słońca wsiedliśmy do autokaru, serdecznie witając kierowcę Eduardo. Po długiej podróży, którą część z nas przespała, znaleźliśmy się na pięknej plaży rodem z „Castaway”. Kontemplację malowniczego krajobrazu przerwała nam donośna muzyka, która, jak się potem okazało, dobiegała z naszego katamaranu. W rytmie latynoskich brzmień udaliśmy się w kierunku namiętnie kopulujących humbaków - głównej atrakcji dnia dzisiejszego. Po intensywnej obserwacji, przemoczeni do suchej nitki, obraliśmy kurs na lokalną wyspę znaną z pięknej plaży.

Już po kilkunastu minutach pobytu na niej odkryliśmy w sobie nieznane pokłady talentów negocjacyjnych. Zaoszczędzone tym sposobem dolary spożytkować mogliśmy na zakup orzeźwiającej pina colady prosto z ananasa (bezalkoholowej, ma się rozumieć). Z pełnymi brzuchami, uradowani wróciliśmy na katamaran i wybraliśmy się w drogę powrotną, urozmaiconą tańcami przy dźwiękach żywiołowej muzyki. Po wyjściu na keję wzbogaciliśmy nasz wachlarz smaków o świeże ostrygi skrapiane sokiem z limonki.

Ta dzisiejsza, osobliwa synestezja pozwoliła nam w pełni zaznać karaibskich rozkoszy. Spieczeni słońcem, z solą na policzkach, z radością wspięliśmy się na burtę Chopina. Już w zejściówce poczuliśmy woń świeżo wypiekanych drożdżówek czyniących ten dzień tylko lepszym. Pozostaje wyłącznie czekać na nocną wachtę…"

"~Ola Kornacka, Mikołaj Gawryś~"