Serwis używa cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką cookies. x

Dotarliśmy do Cartageny!

22.10.2014

Dziś w nocy musieliśmy porzucić plan płynięcia na Baleary. Wprawdzie rozdmuchało się tak, że chwilowo prędkość dochodziła nawet do 11 kn. Niemniej z prognoz wynika, że moglibyśmy nie zdążyć przed północno-wschodnim sztormem. A ten pewno odrzuciłby nas z powrotem na zachód. Tak więc, tracąc w pocie czoła wypracowaną wysokość – zbliżamy się do Kartageny.

Widać, że Śródziemne to inna kultura morska. Nigdy nie usłyszy się na Bałtyku czy Północnym jakichś nieodpowiedzialnych wywołań przez radio. A tu nie ma wieczora, żeby na kanale ogólnym, 16-tym, nie pojawiały się jakieś ryki, śpiewanie, muzyka puszczana z radia. Po prostu dzicz.

Klar żagli przed wejściem do portu. Doszliśmy już do perfidii w tej robocie.

Zaraz port, internet, maile.

Dziś swobodne wyjście na miasto. Tzn. bez żadnej zaplanowanej wycieczki. Ładne miasto. Ciekawe. Na każdym kroku widać jak się przeplata stare z nowoczesnością, wszystko z dużym smakiem ze sobą połączone. Zachowane stare fasady, czasem tylko bramy, a czasem architektura zupełnie nowoczesna, ale stanowiąca nawiązanie do tej sprzed wieków. Zawsze bardzo piękna kompozycja.

W centrum miasta wśród wyburzonych kwartałów ulic, wznosi się święte wzgórze (Monte Sacra), na którym znajdują się jakieś ruiny. Wejścia praktycznie nie ma. Jakieś chaszcze, zarwane kawałki schodów. Zastanawiamy się czy może wdrapać się na górę, a tu nagle, na tle owych ruin niebieska sukienka Oli - polonistki. Fascynujące jak dużo jest w Kartagenie prac wyburzeniowych. Pojedyncze kamienice i całe kwartały ulic. Widać, że miasto żyje. Chce się rozwijać, uzyskiwać nową twarz.